|
Zdzisław Szeląg w Warce
W Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce 17 września gościł prof. Zdzisław Szeląg. Na spotkanie przybyło ponad 70 osób. Wielka radość, to że nie zabrakło młodzieży. Dyskusja po prelekcji była dogłębna, rzeczowa, pełna troski o treści, które profesor przybliża w wydawanych przez Towarzystwo Literackie im. A. Mickiewicza w Grójcu „Zeszytach wiedzy o Grójeckiem”. Część główna zawierała wspomnienia Zdzisława Szeląga z jego drogi życiowej ku ówczesnym osiągnięciom. Mówił o czasach sentymentalnych, kiedy to uczęszczał do szkół; o swoich nauczycielach i ich wpływie na tworzenie się jego własnej osobowości, o przyczynach przybycia na Mazowsze (wywodzi się bowiem z Galicji, a dokładnie z Ochmanowa koło Krakowa).
Opowiadał jak niezwykłym doświadczeniem były dla niego w owym czasie sposoby na należytą egzystencję, niemożliwe do zastosowania na jego rodzimej ziemi: „tu wszystko się załatwiało”. Dziś też zaskakują go nowoczesne podejścia do tegoż problemu: „praca społeczna jest niemoralna” - tak oświecał profesora jeden z jego niedawnych adwersarzy. „Państwo każe sobie za wszystko płacić, więc obywatel nie może postępować inaczej”. A profesor, cóż, pracuje wciąż „non profit”.
Oczywistym jest, że najwięcej ze swego wystąpienia Zdzisław Szeląg poświęcił „swemu dziecku”, tj. Towarzystwu Literackiemu im. A. Mickiewicza. Zachęcał do pisania wspomnień własnych, pamiętników, spisywania legend, opisywania rodzimej architektury, sag rodzinnych, itp. Objaśniał co wolno napisać, a z czym należy jeszcze się wstrzymać; jaka jest różnica między pisarstwem naukowym a własną interpretacją dziejów.
Wiele miejsca dedykował Warce, której historia ujęta w wydaniach zbiorowych winna ukazać się samodzielnie. Dziękował ludziom tego mikroregionu, którzy bezinteresownie pomagali mu i pomagają w zbieraniu materiałów oraz środków materialnych na sfinansowanie dotychczasowych publikacji.
Przekonywał o swoim obiektywnym weryfikowaniu przedstawianych mu propozycji wydawniczych, o apolityczności, o unikaniu oceny wydarzeń.
Wierzę, iż każdy uczestnik spotkania był usatysfakcjonowany troską profesora o to, aby nie pozostawić niedomówień, by zaspokoić ciekawość i dociekliwość historyczną dyskutantów, by uszanować czas, który mu poświęcili jego goście. Dziękujemy profesorze!
Kazimierz Kochański gość z Grójca.
|